Wielkopolscy rolnicy przygotowują się na nadejście suszy
Jak zauważyła w rozmowie z PAP Marta Ceglarek z Wielkopolskiej Izby Rolniczej (WIR), już teraz rolnicy obserwują niewielką ilość wody. „Widać to po rzekach i na polach, nigdzie nie ma zastoisk wody, nie ma wody w rowach. Po zimie było naturalne, że woda tam była; teraz jest rzeczywiście sucho” – stwierdziła.
Spostrzeżenia rolników potwierdzają dane IMGW. Stacja pomiarowa w Kaliszu (woj. wielkopolskie), według informacji podanych na stronie Instytutu, zanotowała w tym roku 47 dni bez opadów. Pierwsza połowa lutego oznaczona została jako „okres suchy” (suma opadów do 1,5 mm w okresie od jedenastu do piętnastu dni). W pierwszej dekadzie marca w niemal całym kraju ujemny był klimatyczny bilans wodny, czyli różnica pomiędzy opadami a parowaniem. Pod koniec lutego IMGW wydał ostrzeżenie o suszy hydrologicznej dla zlewni górnej Noteci, obejmującej m.in. północną część powiatów kolskiego, konińskiego i gnieźnieńskiego (woj. wielkopolskie) oraz część woj. kujawsko-pomorskiego.
Ceglarek przypomniała, że susza w woj. wielkopolskim występuje rokrocznie od ponad dekady. Jednym z najbardziej poszkodowanych regionów jest wschodnia część Wielkopolski.
Jak powiedziała PAP przewodnicząca Rady Powiatowej WIR w Koninie Jolanta Nawrocka, rolnicy już teraz powinni przygotowywać się na wystąpienie suszy. Jej zdaniem jednym z rozwiązań jest wybieranie odmian roślin odpornych na to zjawisko. Dają one co prawda mniejszy plon, ale radzą sobie lepiej w sytuacji niedoborów wody.
Nawrocka dodała, że istotne jest dbanie o retencję wody, czyli np. czyszczenie rowów oraz przystępowanie do spółek wodnych. „Ważne jest, żeby te spółki, które są, mogły pozyskać większe środki na renowację urządzeń melioracyjnych, a tam, gdzie ich nie ma, żeby rolnicy się łączyli i żeby powstawały” – zauważyła Nawrocka.
Zdaniem przewodniczącej Rady Powiatowej WIR działania podjąć powinien również rząd. Nawrocka wskazała na problemy rolników z aplikacją suszową, która szacuje straty w plonach. „Mimo, że komisje szacujące straty określały je w granicach 30-40 proc. to aplikacja dała nam 3-4 proc.” – powiedziała.
Do tej pory rolnicy mogli liczyć na pieniądze dopiero powyżej 30 proc. strat w plonach spowodowanych suszą. Minister rolnictwa Czesław Siekierski w styczniu zapowiedział obniżenie tego poziomu do 15 proc. Nawrocka powiedziała, że zdaniem izb rolniczych odszkodowania wypłacane powinny być bez względu na wielkość strat. „Rok 2024 był bardzo trudny, w 2023 r. też była susza i to wszystko się kumuluje” – zauważyła.
Jej zdaniem problemu nie rozwiązują ubezpieczenia od strat spowodowanych suszą. Część firm w ogóle nie ma takich ofert. Te, które są dostępne na rynku, są jej zdaniem zbyt drogie i rolnicy nie decydują się na ich zakup.
Nawrocka przypomniała, że WIR pod koniec stycznia zaprezentowała założenia stworzonego przez siebie programu walki z suszą. Wśród propozycji izby znalazły się m.in.: utworzenie Funduszu Wodnego, z którego finansowane miałyby być inwestycje pomagające retencjonować wodę w gospodarstwach rolnych, przeniesienie gospodarki wodnej w kompetencje ministerstwa rolnictwa, zwiększenie finansowania gminnych spółek wodnych czy edukowanie rolników o potrzebie retencji. Prace nad programem są na ukończeniu i w najbliższym czasie powinien on zostać przedstawiony ministerstwu rolnictwa. (PAP)
bsk/ malk/
